Wiosna 2013 stała pod znakiem wielkiej wody. Rzeki pstrągowe stały się niegościnne, jednak Animal, Banio, Dżepetto i Ziomek wyciągali raz po raz wymiarowe ryby.
Ziomkowy czterdziestak skuszony woblerem z drewutni Dżepetta
Piękny wobler - piękny pstrąg...
Wiosenny pstrąg Ziomka
Maj - kolejna wyżówka na Odrze. Rozlane starorzecza nie wróżyły dobrych wyników. Mimo niesprzyjających warunków Animal z Ziomkiem złowili po kilka szczupaków.
W drugiej połowie maja wybraliśmy się nad Bałtyk na belony. Ziomek poza łowieniem przyuczał w wędkarskim fachu swoją córę. Być może Maja za rok przyjedzie na belony z własną wędką... ?
Ryby dopisały zwłaszcza w ostatni dzień. Przy okazji połowiliśmy śledzie, które na "śledziowe choinki" brały rewelacyjnie.
Maj, to dla członków CARPHOLIC TEAM początek sezonu. I Czarnyy i Animal mogą się pochwalić ładnymi karpiami. Ja poszedłem na łatwiznę i zamiast dzikiej wody odwiedzałem komercje łowiąc karpiki o wadze 1-3 kg.
Kolejne tygodnie biegania z wędkami przełożyły się na różne wyniki. Animal i Ziomek spisali się jako łowcy sumów. O mały włos i Banio nie stałby się łowcą wąsatych potworów. W ciągu tylko jednej nocki miał na kiju dwa spore sumy. Niestety musiał uznać ich wyższość. Największe ryby złowił Ziomek - jego sumy 180 i 183 cm to naprawdę spore okazy.
Gorące lato nie sprzyjało połowom szczupaków. Z trudem udało mi się łowić wymiarowe esoxy. Coś tam zawsze jednak szło z tej ciepłej zupy wydłubać.
Animal swój dobry letni sezon spinningowy przypieczętował zwycięstwem w zawodach Cyklu Grand Prix Okręgu Zielona Góra łowiąc m.in. niezłego szczupaka i bolenia.
W ostatni dzień sezonu pstrągowego wyrwałem się na kilka godzin nad pstrągową rzeczkę. Był to jeden z tych dni, kiedy wszystko nie idzie zgodnie z planem. Najpierw urwałem 6 woblerów w 6 rzutach. Nie chcąc stracić kolejnej cennej przynęty zacząłem łowić na obrotówkę. Ta w pierwszym rzucie zaczepiła się o krzak. Naciągnąłem tak mocno plecionkę, że w końcu jeden grot kotwiczki wyprostował się, a sama błystka jak pocisk wystrzeliła z zaczepu lecąc w kierunku mojej głowy. W rezultacie uderzyła mnie w brodę wbijając grot w skórę. Naszarpałem się chwię, ale w końcu wyczepiłem się z kotwiczki. Blacha tymczasem ze złotej zmieniła się w krwistoczerwoną. Krew się lała, ale udało mi się ją zatamować roztartym zielem krwawnika. Kiedy nerwy puściły, umyłem się w rzece i wykonałem rzut w bardzo kiepską miejscówkę. Wtedy poczułem konkretne branie. Emocjonujący hol i na brzegu ląduje pstrąg 48 cm. Mój rekordowy. Taki miły akcent na koniec sezonu.
Grubyzwierz
STRONA
GŁÓWNA => RELACJE
Z WYPRAW
|