Po dość słabym sierpniu nadszedł wrzesień a wraz z nim nadzieja na lepsze brania ryb. Liczyłem przede wszystkim na karpie, na których zależało mi najbardziej. Po głowie ponadto wciąż błąkała mi się myśl, czy uda mi się w końcu złowić wymiarowego sandacza. Jednak poza okoniami nic w Oderce nie gryzło moich przynęt.
Tymczasem the_animal i Axel szykowali się do karpiowej zasiadki, którą chcieli rozpocząć we wtorek. Ja z braku możliwości wzięcia urlopu miałem dołączyć do nich dopiero na weekend. Już pierwsza nocka dała ryby. The_animal wyciągnął pierwsze krapie. Kolejne dwie nocki to kolejne brania. Na brzegu lądują karpie od 5 do 10 kg. Jest naprawdę nieźle, a do niedzieli jeszcze daleko.
Axel i jego "dyszka"
W piątek Axel jedzie do domu, na nocce zostaje sam the_animal. Przez całą noc jego sygnalizatory milczą. W sobotę rano po zapakowaniu całego karpiowego majdanu wyruszyłem do the_animala. Kilka chwil przed dotarciem na miejsce dzwonię do niego z informacją, że jesteśmy już bardzo blisko. W słuchawce słyszę "szybko! szybko! mam wielkiego karpia!" Polna droga usłana kamieniami w okamgnieniu zmieniła się pod kołami mojego Golfika w autostradę. W kilka sekund później byłem na miejscu. Z aparatem pędzę przez krzaki licząc, że uda mi się nakręcić film z holu dużego karpia. Gdy dobiegam na miejsce karp jest już w podbieraku. Jest spory, zapowiada się pobicie dotychczasowego karpiowego rekordu naszej ekipy. Ważymy rybę - ma dokładnie 11,5 kg. Rekord został pobity. Brawo the_animal! Poprzeczka poszła w górę :)
Karpie oczywiście wracają do wody poniżej wybrane filmy z wypuszczanie karpi do wody (Pozostałe filmiki w dziale "FILMY").
Po rozbiciu namiotu oraz przygotowaniu zestawów przechodzimy do imprezowania. Pijemy piwko, smażymy kiałbasę. Do niedzieli rano nic się nie dzieje. W niedzielę przed południem zwijam jedną z karpiówek. Zbroję pickera aby połowić płocie. Na brak brań nie narzekam - trafiają się sztuki grubo ponad 20 cm.
W czasie, gdy ja łowię, the_animal smaży czubajki. Zapach zwabia nas wprost do patelni. Smakują wyśmienicie !
W ciągu dnia sygnalizatory również milczą. Czas zwijać się do domu.
***
W ostatni weekend września, w sobotę, spotkaliśmy się ze znajomymi nad Oderką w Pomorsku. Naszymi gośćmi specjalnymi byli: Czaarnyy i Looki z Jeleniej Góry oraz Dżepetto. Pozostały skład to Adalin, Banio, ppp1000, the_animal, Ziomek i Zwierz. Wspólnie łowiliśmy, piliśmy i snuliśmy wędkarskie rozważania.
ppp1000 w akcji
W niedzielę rano Adalin, the_animal oraz ja zwinęlismy manatki i udaliśmy się na drugą turę zawodów spinningowych o tytuł mistrza koła. W zasadzie nic nie brało poza okonkami. The_animal złowił wymiarowego klenia, który zapewnił mu pierwsze miejsce w turze oraz drugie ogólnie. Ja po dwóch turach byłem piąty.
foto: Rajmund Binek i Marek Wróblewski
PAŹDZIERNIK
Jak widać karpia się we wrześniu nie doczekałem. W zasadzie miesiąc ten minął mi na zbijaniu wędkarskich bąków. Tymczasem nadszedł październik. Kolejne zawody spławikowe z cyklu Grand Prix. Poszedłem do nich dość luzacko, pewnie dzięki temu zająłem drugie miejsce wyprzedzając "tyczkarzy", i co najważniejsze - the_animala i Adalina :D
Tydzień po zawodach spławikowych odbyły się zawody spinningowe. Łowiąc szczupaka i 12 okoni zapewniłem sobie pierwsze miejsce.
Kolejny weekend - kolejne zawody. Przedtem jednak w środku tygodnia jadę z the_animalem, Baniem i kumplem z pracy - Markiem rozpoznać łowisko. Marek od razu kieruje się w miejsce, gdzie kiedyś łowił sporo okoni. Jego decyzja okazała się słuszna - szybko znalazł stado okoni i łowił je jeden za drugim. Najwiekszy złowiony przez niego okoń miał 28 cm. Nasza trójka poszła w innym kierunku. Ryb nie znaleźliśmy, poza kilkoma okonkami. Pod koniec łowienia Banio na troczka wyjmuje szczupaka, a ja łowię "obgryzionego" okonka.
Następnego dnia również mam wolne! Jadę z the_animalem i Ziomkiem na nasze super hiper główki, które przed laty obdarowały nas sporymi rybami. Załamanie pogody nie wróży dobrych brań. W ciągu dnia na brzegu ląduje tylko jeden mały szczupaczek. Ogólnie jest kiepsko!
Sobota - zawody. Tak się złożyło, że koło Marka również ma zawody w tym samym czasie. Od razu kierujemy się w miejsce, gdzie Marek namierzył okonie. Jednak nie jest tak kolorowo jak kilka dni wcześniej. Okoni po prostu nie widać! Zrezygnowany the_animal opuszcza miejscówkę i idzie szukać okoni gdzie indziej. Zamiast nich zacina wymiarowego szczupaka, który niestety mu się spina. Wyjmuje za to dwa szczupaczki po 30 cm ładnie i głęboko zapięte. Takie szczypiory zawsze dobrze się zatną! Je decyduje się na dłubankę w miejscu, w którym zacząłem łowy. Od czasu do czasu wyjmuję okonia, co dziesiąty ma wymiar. U Marka podobnie. Ostatecznie pięcioma okoniami zajmuję drugie miejsce. Marek w swoim kole również wywalcza pozycję numer dwa.
A CO TAM PANIE W KROŚNIE SŁYCHAĆ ?
Tyczasem w Krośnie Odrzańskim Ziomek i jego mama wyskakują sobie od czasu do czasu na godzinkę ze spinningiem nad Oderkę, łowią rybkę, robią fotkę i jadą do domku. To się nazywa życie! :) Poniżej ich rybki złowione w ostatnim czasie.
* * *
Pod koniec października wyruszam z the_animalem na bolenie. Miejscówkę dokładnie opisał nam Ziomek. Mimo to do końca nie wiemy czy łowimy dokładnie w miejscu, o którym nam opowiadał. Wszystkie główki wyglądają podobnie... Podczas wyprawy łowimy tylko jedną rybę - bolenia. Po kilkunastominutowej walce, którą na zdjęciach i filmie uwiecznia the_animal, w końcu udaje mi się go podebrać. To mój rekordowy boleń. Ma 73 cm.
Na tym kończą się nasze wędkarskie przygody we wrześniu i w październiku. Nadchodzi listopad, oby obfitował w rekordowe rybki! :)