TROTKI
Ostatni weekend stycznia i pierwszy luty spędziliśmy z Animalem i Ziomkiem nad rzeką Regą. Obławialiśmy głównie "czarną drogę" oraz wodę na prawo i lewo od pompy we Włodarce. Poza dwoma braniami nic się nie działo. Bez ryby było również kilkunastu innych wędkarzy napotkanych nad wodą.
Bez ryb - nie oznacza, że nudno. Pierwszego wieczoru wyprawilismy Animalowi jego urodziny. Było całkiem sympatycznie. Jacol zdmuchnął świeczkę - tee lighta, postawioną na pokrojonym Prince Polo i zaczęła się imprezka. Jako prezent ptrzymał od nas zrobionego przez nas woblerka - wystawowca. Wozi go dumnie teraz w swoim samochodzie. W ramach wdzięczności Jacol uraczył nas swoją "malinówką". Ah ten smak i moc... Następnego dnia, po kilku godzinach bezowocnych łowów kupiliśmy od rybaków świeże dorsze, które przyrządziliśmy na kolację. Przy browarku snuliśmy dłuuugie rozważania, na co i gdzie można skusić trotki do brania. LÓD, LÓD I LÓD!
Utrzymujące się w lutym mrozy umożliwiły dalsze połowy z lodu. Z Animalem, Baniem i Ziomkiem łowilismy głównie płotki, z czasem w nasze łowisko powpływały leszczyki. Część z tych rybek zabrałem do domu, żeby popływały w zalewie octowej. Pycha! :)
Wszystko wskazuje na to, że z lodu już nie połowimy. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dodatnie temperatury aż nadto osłabiły lód, żeby bezpiecznie się po nim poruszać. No cóż, pozostaje nam czekać, aż odmarzną starorzecza, wyruszymy wtedy z bacikami na wiosenne płocie...
STRONA
GŁÓWNA
=> RELACJE
Z WYPRAW
|