grubyzwierz

   STRONA GŁÓWNA

   TEAM ZACHÓD

   ZŁÓW I WYPUŚĆ

   RELACJE Z WYPRAW

  RYBY DRAPIEŻNE

  KARPIOWANIE

  POD LODEM

   FILMY

   GALERIA

   ŁOWISKA

   GRY

   KUCHNIA

 

Esox Hunter

STRONA GŁÓWNA => RELACJE Z WYPRAW

czytano

4176

razy

28.07.2007

Odra  - okolice Krosna Odrzańskiego

          "Do trzech razy sztuka, za czwartym nauka" - z nadzieją, że te słowa się spełnią, planowałem z Przemkiem wypad na odrzańskie sumy.

         Na ryby postanowiliśmy pojechać w sobotę. Pogoda od rana była całkiem przyjemna. Choć prognozy pogody jednogłośnie trąbiły, ze możliwe są opady w Polsce Zachodniej, nie zważając na to szykowałem sprzęt. Z Przemkiem umówiłem się na 15:00. Paweł juz miał być z kolegą nad wodą. Jednak zamiast jechać na ryby musiał zosta w pracy, gdyż miał poważną awarię maszyny. Około godziny 13:30 zaczęło padać. Padało, padało i nie chciało przestać. Nasza wyprawa wisiała na włosku. Ostatecznie jednak wsiadłem w auto i pojechałem do Przemka. Siedzieliśmy z pół godziny w samochodzie co chwila patrząc czy sie przejaśnia. Już miałem wracać do Zielonej Góry, gdy przestało padać. Decyzja była szybka - jedziemy! Migiem przerzuciliśy moje graty do Przemka auta i pojechaliśmy. Aha! Zapomniałem wcześniej wspomnieć, że zabrałem na ryby mojego psa. Tylne siedzenie było całe zawalone, musiałem więc go wziąść na przednie siedzenie. Pies zamiast siedzieć na dywaniku wskoczył na moje nogi (33 kg i ostre pazury!). Ostatecznie łeb położył na Przemka nogach a dupsko uwalił na mnie. Było niewygodnie, ale jakoś dojechaliśmy...

          Po przyjeździe na miejsce zajęliśmy jedną główkę. Lekko kropił deszcz, dlatego rozłożyliśy płachtę z grubej niebieskiej folii. W chwilę potem Przemo dostrzegł nadciągającą ulewę. Na lustrze wody było dokładnie widać jak szybko do nas dociera... Wskoczyliśmy pod płachtę i przeczekaliśmy te kilka minut ulewy. Po przejściu deszczu rozłożyliśmy wędki i rozbiliśmy namioty.

          Przemek od razu zaczął szykować gruntówki. Ja przeszedłem się ze spiningiem. W drugim rzucie zapiąłem wymiarowego szczupaka. Pod wieczór zebraliśmy trochę drewna i przy piwku smażyliśy kiełbachę. Nasze pogaduchy przerwał jakiś zgrzyt. Oboje spojrzeliśmy na wędki. Z żadnego kołowrotka nie schodziła żyłka. Nie zdążyliśmy usiąść przy ognisku gdy usłyszeliśmy kolejny zgrzyt. Tym razem był wyraźny i głośny. Dodatkowo zobaczyłem jak moja wędka się lekko przygina... W okamgnieniu wziąłem kij do ręki, dokręciłem hamulec, wybrałem luz i zaciąłem... JEST!!! Coś sporego było po drugiej stronie. Sum, szczupak, sandacz? To nie było w tym momencie ważne. Liczyło się tylko to, aby wyjąć rybę. Po około 10 minutach ciągłych szarpnięć i odjazdów ujrzeliśmy kijankowate cielsko. To był ON - PAN SUM. Miał 107 cm długości i ważył 9,5 kg. To moja największa ryba. Największy grubyzwierz.

Odrzański sum

         Następnego dnia rybie robimy zdjęcia. Jest piękna... Po sesji zdjęciowej biorę spinning w dłonie i obławiam sąsiednią główkę. Oprócz kilku okoni ok. 20 cm łowię wymiarowego szczupaka.

         Przed południem wracamy do domu. Całą drogę obmawiamy kolejne warianty podejścia odrzańskich sumów....         

 

 

STRONA GŁÓWNA => RELACJE Z WYPRAW

 

 

 

Menu prawe

 


7,78 kg

 

 

POLECAMY

pajacyk_139x68.gif

 

 

stat4u

 

 

Top 100 o Wedkarstwie

 

Wedkarstwo

 

 

 

grubyzwierz

Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2006-2011 GrubyZwierz.com Projekt i wykonanie: GrubyZwierz

E-mail: waldek@grubyzwierz.com

Odsony: 2689 Unikalne:1687 Dzisiaj: 21 Online: 5Top: 22-11-2024 (129)