Odra
- okolice Krosna Odrzańskiego
Piątek
- koniec pracy. Wędki i sprzęt już dawno spakowany i przygotowany.
Jadę z Przemkiem polować na sumy. To nasze drugie podejście...
Nad
wodą jesteśmy dość szybko. Przygotowujemy obóz, szykujemy
sprzęt. Zajmujemy sąsiednie główki. Nad wodą jest dość tłoczno...
Po kilkudziesięciu minutach przyjeżdża ekipa, która wyjęła
tydzień wcześniej suma. Ciekawe ile szczęścia będą mieli tym razem...
Wieczór
jest ciepły, wiatru praktycznie nie ma. Ostro tną komary i końskie
muchy. Jednak komu to przeszkadza... W oczekiwaniu na branie suma
smażę kiełbasę i popijam ją browarkiem. U Przema na główce
też widzę ognisko. Pierwsze branie mam około 22:00. Dzwoneczek zaczął
drgać a szczytówka kilka razy się przygięła. Myślałemm że
to węgorz jednak na brzeg trafia maleńki sumik. Po chwili z tego
samego dołka wyjmuję kolejnego małego sumika. Kurdę, szkoda że nie
mają wymiaru...
Około
23:00 mam kolejne branie. Tym razem bardziej gwałtowne. Wędką o
mało nie wyskakuje z podpórek. Z kołatającym sercem i nogami
miękkimi jak z waty zacinam... COŚ jest po drugiej stronie. Okazało
się, że sum znowu nie był duży. Nie miał nawet wymiaru. No cóż,
przynajmniej są jakieś brania...
Do
godziny 24:15 łowię jeszcze dwa malutkie sumiki, po czym kładę się
spać. Około 3:30 pobódka! Kurcze, na dworze jest już prawie
że jasno. Woda wrze od spławów ryb. Chcę od razu zarzucać
gruntówki, jednak kilka ataków dużego drapieżnika,
koło zwalonego do wody drzewa, przekonuje mnie do uzbrojenia spinningu.
Jednak zanim docieram do miejsca ataków, ryby już tam nie
ma. Wycofując się obławiam prawie że pionowwą kamienną ścianę. Tuż
pod nogami mam branie szczupaka, oceniam go na 40-kilka cm. Nie
zacinam go, dlatego ryba po ataku zaraz wypluwa przynętę. W drodze
na szczyt główki mam jeszcze jedno skubnięcie, ale nie wiem
czy był to okoń czy mały szczupak.
Taktyka
na sobotni poranek jest następująca: jedna sumowa gruntówka
i jeden kleniowy pickerek. Na sumówkę mam co chwila skubnięcia
drobnicy, tak samo dzieje się z pickerem. Na niego zacinam klenia
ponad 30 cm. Postanawiam jeść śniadanie. W czasie gdy napycham się
obrzydliwą kiełbasą (JUŻ NIGDY NIE KUPIĘ TANIEJ KIAŁBASY W MARKECIE
!!!) mam branie na pickera. Wędkę o mało nie wciąga do wody. Wiem,
że po drugiej stronie jest cos grubszego. Po 5-7 minutach walki
wyciągam ładnego klenia. To mój życiowy rekord! Ryba ma dokładnie
48 cm.
Koło
południa zwijam sprzęt i idę na główkę Przema obejrzeć jego
ryby. Oprócz trzech szczupaków złowił jeszcze kilka
kleni (jeden całkiem spory) oraz dużego krąpia. W piątkowy
wieczór miał jeszcze jednego sandacza koło wymiaru oraz małego
suma. Dwa inne mu zwiały. Całkiem nieźle!
Wprawdzie
nie udało nam się złowić miarowego suma, jednak każdy z nas złowił
dużo innych ryb. Może następnym razem uda nam się przechytrzyć KRÓLA....
to się okaże już za trzy dni...
STRONA
GŁÓWNA
=> RELACJE
Z WYPRAW
|