Odra - okolice Zielonej
Góry
Pierwszy
maja - święto każdego spinningisty. Choć wielu wędkarzy łowi na
spinning, to i tak ten dzień jest "oficjalnym" otwarciem
sezonu. Tego roku po raz pierwszy nie wyjechałem do rodziców
i nie łowiłem w jeziorze. Moim celem były odrzańskie głowki i zamieszkujące
je szczupaki i bolenie. Przemek namówił mnie na wyprawę
na swoje miejscówki, gdzie woda jest stosunkowo rzadko nawiedzana
przez wędkarzy, przez co rybostan jest o wiele bardziej bogaty niż
w okolicy Krosna Odrzańskiego czy Zielonej Góry. Dodatkowo
kusił mnie tym, że główki są od dłuższego czasu regularnie
nęcone grochem i biora na nich ładne klenie, w które uderzają sumy. Jednym zaciętym kleniem zainteresował się spory sum.
Połknął on klenia i zaczął jak torpeda odpływać w stronę nurtu.
Po kilku chwilach było po wszyskim - sum wypluł klenia. Ryba po
podciągnięciu na brzeg wyglądała tak:
Większość
łusek na grzbiecie była ściągnięta, ale kleń dalej żył. Przygoda
niesamowita, tym bardziej mnie kusił wyjazd razem z nimi. Ostatecznie
jednak z nimi nie pojechałem, gdyż na następny dzień szedłem po
raz pierwszy do nowej pracy i nie mogłem być zaspany i półprzytomny. Postanowiłem odwiedzić dobrze
mi znane główki w mojej okolicy.
Nad
wodą byłem dość późno - ok. 7:30. Od razu mina
mi zrzedła, gdyż przy zjeździe nad rzekę stało kilkanaście samochodów
a większość główek była już "obstawiona". Na szczęście
znalazłem kilka wolnych i od nich zacząłem obławianie. W otrzymanym
SMS-sie przeczytałem, że chłopaki mają już po kilka kleni ok. 2
kg i szykują się na drapieżniki. Widzieli też kilka spławów
sumów. Tymczasem ja do tej pory miałem tylko jedno wyjście
małego bolenia, który atakował co chwilę ukleje pływające
na przelelwie. Postanowiłem zminić główkę.
Przy
obławianiu napływu kolejnej główki nastapiło lekkie przytrzymanie
przynęty a następnie mocne szarpnięcie. Zaciąłem jakiegoś
drapieżnika. Ryba wykorzystując napór rzeki odeszła kilka
metrów z nurtem a następnie skierowała się na spokojną wodę.
Po chwili podebrałem miarowego szczupaka.
Na
tej samej główce, tym razem na stronie zapływowej, złowiłem
jeszcze dwa mniejszcze szczupaki. Jeden miał ok. 30 cm, drugi był
prawie wymiarowy.
Sielanka
nie trwała jednak zbyt długo. Nad wodę nadjeżdżali kolejni wędkarze.
Ddatkowo główki były pozajmowane przez spinningistów
biorących udział w zawodach wędkarskich... Postanowiłem
w końcu zmienić miejsce. Wsiadłem w samochód i pojechałem
kilkanaście główek w doł rzeki. Na jednej z główek
udało mi się złowić bolenia. Wziął klasycznie - w warkoczu.
"Pierwszy
dzień sezonu" nie był najgorszy. Złowiłem 3 szczupaki i jednego
bolenia. Jednak każdy, kto był nad wodą 2-3 tygodnie wczesniej wiedział,
że to był kiepski dzień. Dość mocny mróz i arktyczny wiatr
spowodował, że bolenie nie tłukły tak ochoczo w drobnicę a szczupaki
popłynęły w głębsze miejsca. Ale nie ma na co narzekać - to przecież
dopiero 1 maja, przed nami kolejne 364 dni łowienia... :)
Dodano 10.05.2007
A
takie ryby łowił Przemo na swoich "tajnych" miejscówkach.
Od razu widać, że sobie dobrze radzi. A i miejscówkę
ma kapitalną. Wszystkie złowione ryby wróciły
do wody.
:
STRONA
GŁÓWNA
=> RELACJE
Z WYPRAW
|