Bóbr
- Dychów
W
czwartek postanowiłem wybrać się ze znajomymi spinningistami na
okonie pływające w rzece Bóbr. Jako, że od kilku dni była
niezbyt piękna pogoda (ciągle padało i było zimno) nasza wyprawa
była pod znakiem zapytania. Wprawdzie w czwartek rano deszcz
przestał padać, ale przed południem jego miejsce zajął śnieg. Co
kilka minut spoglądałem za okno, aby ocenić, czy warto jechać, czy
też nie. Koło południa doszły do mnie świeże informację znad wody:
mama Przemka złowiła już kilka większych garbusów i bardzo
dużo mniejszych. Decyzja zapadła szybko - jedziemy!! Zwolniłem się
z pracy, podjechałem do domu, wziąłem sprzęt i psa i pojechaliśy
do Dychowa. Po dotarciu nad łowisko przywitałem się z mamą Przemka
i "zaczerpnąłem informacji". Postanowiłem również
łowić na zestaw z trokiem bocznym, jednak zamiast twisterka
założyłem 2 cm woblerka. W 4-5 rzucie miałem na niego branie, jednak
nie zakończyło się ono skutecznym zacięciem.
Mijały
kolejne minuty, a ja nie miałem brań. Zmieniałem woblerki co
kilkanaście rzutów, jednak to nie pomogło mi złowić okonia.
Około
16:00 nad wodę przyjechali Przemek i Paweł. W tym czasie właśnie
przerabiałem swój zestaw - wobler zamieniłem na twisterek.
Skoro okonie były w łowisku (mama Przemka co jakiś czas miała branie)
to i ja miałem zamiar coś złowić. Jako pierwszy brania doczekał
się Paweł. W 5-6 rzucie zaciął okonia ok. 20 cm. W ten sposób,
jako łowca pierwszej ryby, wygrał browarka ;) Po chwili
rybę zaciął również Przemek. Ja jednak wciąż nie miałem nic.
To spowodowało, że zacząłem się przyglądać jak oni łowią. Okazało
się, że brania są wówczas, gdy przynętę prowadzi się w bardzo
wolnym tempie. OK! Nic prostszego - wystarczy wolniej kręcić korbką.
Dla mnie była to jednak katorga, gdyż przyzwyczajenie do szybkiego
ściągania przynęty powodowało, że moje wolne kręcenie korbką było
wciąż za szybkie. Do tego myśląc, że okonie będą brały agresywnie,
wziąłem kij szczupakowy... Możliwe, że gdy w końcu zacząłem
wolno skręcać przynętę coś podgryzało mojego twisterka, ale przez
źle dobrane wędzisko nie czułem brań. W końcu wpadłem na pomysł,
aby wędkę chwycić bezpośrednio za blank, a nie za rękojeść. Lol!
W końcu miałem kontakt z przynętą. Ponadto Paweł dał mi twisterka,
na którego ciągle łowił okonie. To zaowocowało pierwszym
skutecznym braniem i zacięciem. Udało mi się złowić okonia pod 20
cm. Kolejne rzuty - kolejne kilka ryb. Ogólnie złowiłem 5-7
okonków, co było bardzo marnym rezultatem.
Najczęśniej
takie brały...
Najwięcej
ryb złowiła oczywiście mama Przemka, która w tym sezonie
pochwalić się już może dużym okoniem - 42 cm i 1,3 kg oraz wieloma
niewiele mniejszymi sztukami.
Piękny okoń Przemka
mamy
Przy odrobinie
szczęścia, można zaciąć trzydziestaka..
STRONA
GŁÓWNA => RELACJE
Z WYPRAW
|