Jezioro
Miejskie - Pszczew
Jeden
z ostatnich weekendów w styczniu postanowiliśy spędzić w Pszczewie. Jednak
nie wiedzieliśmy do końca, czy pojedziemy, gdyż na drogach panowały fatalne
warunki - w nocy spadł śnieg, a od rana padała marznąca mżawka, która
pokrywała wszystko warstwą lodu (łącznie z szybami samoochodu). Po dłuższej
naradzie postanowiliśmy zaryzykować. Spakowaliśmy samochód i pojechaliśy.
Droga do Pszczewa zajmuje nam z reguły jedną godzinkę, tym razem
jechaliśmy dwie i pół :) Po przyjechaniu na miejsce
rozpakowaliśy się, porozmawialiśmy z rodzicami, itp. itd...
Sobotni
poranek bardzo mile nas zaskoczył. Na dworze było ciepło, panowała odwilż. Po
śniadaniu poszliśmy na jezioro, aby zapolować na "grubego zwierza".
Po wykuciu toporkiem otworu wpuściłem do wody przynętę (dodam, że moim wędziskiem
był spinning 2,1 metra. Obawiałem się nieco, że będzie za długi, jedkak po pierwszym
braniu i holu okonia stwierdziłem, że krótkie spinningi są najlepszymi
wędkami podlodowymi).
Po
spuszczeniu błystki na dno podniosłem ją kilka razy. Podczas jednego
podnoszenia poczułem opór, zaciąłem.. Sądziłem, że to mały okoń. Jednak zamiast
okonia zobaczyłem pęczek racicznic :) Ola
mnie trochę wyśmiała, jak zobaczyła jakiego "grubego zwierza" wyholowałem.
W
tym pechowym przeręblu przez dłuższy czas nie miałem brania, postanowiłem więc
połowić okonki na podwodnej górce. Pomysł okazał się dobry, bo
zaraz po wykuciu otworu w lodzie miałem branie i wyjąłem pierwszego okonia złowionego
w tym roku :) A wyglądał on tak:
Z
racji tego, że nie całuję wypuszczanych ryb jak Rex Hunt, zaszczyt ten
"kopnął" mego psa - Argo. Po
buziaku okoń wrócił do wody. Tego dnia udało mi się jeszcze złowić
kilka mniejszych okonków.
Niedzielny
poranek nie był już tak ciepły jak sobotni. W nocy temperatura spadła do ponad -20
stopni Celsjusza. Nie zrażony niską temperaturą wziąłem spinning i wyruszyłem
z Olą na lód. Trafiliśmy akurat na wschód słońca...
Widok
był przepiękny :) Po dłuższym zachwycie poszedłem łowić ryby. Silny mróz
i wiejący ze wschodu wiatr skutecznie utrudniały wędkowanie. Przelotka szczytowa
co kilkanaście sekund pokrywała się lodem. Łowienie w takich warunkach nie było
zbyt przyjemne. Jednak tego dnia złowiłem dużo więcej okonków niż w sobotę.
Po
dwóch godzinach łowienia miałem już dość. Przemarzły mi ręce i nogi a
żyłka na kołowrotku pokryła się lodem :)
STRONA
GŁÓWNA
=> RELACJE
Z WYPRAW
|